Trudno było napisać gorszy scenariusz, bo debilizmy osiągają masę krytyczną. Film teoretycznie traktuje o kryzysie męskości, ale brak wyczucia Trengove'a, miejscami wskazujący wręcz na deficyty intelektualne, sprawił że to w zasadzie obraz psychopaty, aktywowanego po dołączeniu do sekty.
Opis tego co wyszło mógłby być zachęcający, gdyby taki był plan reżysera, a nie "tak wyszło" w efekcie jego nieudolności. Nic w tym filmie nie trzyma się kupy. Nie polecam, strata czasu.